piątek, 12 lipca 2013

Rozdział V - Furia

Rozdział V  - Furia

Razem z Zafirą pojechałyśmy do następnego wzgórza. Tym razem Powietrza. 
-Byłaś tu kiedyś? - spytałam się.
-Nie. Raczej nie. Całe te miesiące spędziłam w zamku przy książkach. 
-Nie nudziło ci się? - zdziwiłam się.
-Trochę, ale przynajmniej się czegoś nauczyłam. Choć pokażę ci. - puściła do mnie oko.
Zeszła z konia i zbliżyła się do jeziora. Klęknęła na prawe kolano podnosząc rękę do góry. Wielki strumień wody wystrzelił do góry i uformował się w kształcie...
-To ty! - zaśmiała się. Chyba dlatego, że zrobiłam jakąś głupią minę. - A ty co potrafisz? 
-Ja? Ja... nic.
-Na pewno coś umiesz!
-Jestem tu od paru dni mówiłam!
-Choć - wyciągnęła rękę w moją stronę. Zeszłam z konia i chwyciłam ją. - Masz największą moc z nas wszystkich. Uda ci się! Pomyśl sobie o tym jeziorze. Pomyśl o mnie. 
-Czyli mam pomyśleć o twoim portrecie wodnym? - zaśmiałam się 
-Coś w tym rodzaju. - Chwyciła mnie za ramię. - Pomyśl. Spróbuj sobie wyobrazić. 
Zamknęłam oczy. Myślałam o tym co zrobiła Zafira. Usłyszałam szum wody. Otworzyłam oko. Najpierw jedno, potem drugie.
-Udało się! - krzyknęłam!
-Brawo! - klaskała dziewczyna.
-Czekaj chcę coś spróbować... - Odeszłam parę kroków. Klęknęłam na kolano i położyłam rękę na ziemi. Myślałam o wyrastających korzeniach z gleby. Nie wiem, dlaczego chciałam to zrobić. Ale osiągnęłam swój cel. 
-Nieźle - szepnęła
-Dziękuję - uśmiechnęłam się. 
-Czyżbym przed sobą miała Władców Wody i Ziemi? 
Szybko się odwróciłam. Przed nami stanęła dziewczyna w długiej białej sukni i szarych włosach.
-Tak... a ty kim? - spytała się Zafira.
-Jestem Tanya , Władca Powietrza. Miło mi. - Ukłoniła się - Mogę wiedzieć co robicie? 
-Ćwiczymy - powiedziała Zafira. 
-Mogę się dołączyć? - puściła mi oko. 
Tanya zaczęła robić jakieś dziwne układy rękami. Uniosłam jedną brew. Nie wiedziałam o co chodzi. Nagle zerwał się wiatr. Obie z Zafirą stałyśmy w osłupieniu patrząc jak Tanya zaczyna wywoływać trąbę powietrzną. 
-Dawajcie przyłączcie się! - śmieje się dziewczyna. 
-Jak chcesz. - powiedziała Zafira. - Podeszła do jeziora i zaczęła się obracać. Była jeszcze lepsza niż baletnica! Po paru obrotach z wody wyskoczył strumień wody. Prosto w chmury, które wywołała Tanya. No i naturalnie zaczęło padać. A Zafira dalej bawiła się wodą. Żeby nie być gorsza musiałam szybko wpaść na jakiś pomysł. Był szalony. Tupnęłam nogą. Z ziemi zaczęły wychodzić przeróżne konary. Splatały się razem. Ułożyły się w Zafirę i Tany w jedno. Dosłownie. Prawa część twarzy była Zafiry, zaś druga Tany. Żeby nie był to koniec pomyślałam o ogniu. Pstryknęłam palcami , by konary się zapaliły. Nie wiem jak to zrobiłam. Dałam się ponieść i... udało się! A tym bardziej nie wiedziałam jak, ale konary nie spłonęły! 
Usłyszałam krzyki. To były dziewczyny. 
-Brawo! 
-Cudeńko - klaskała Zafira.
Zarumieniłam się. 
-Dziękuję - ukłoniłam się. 
-Nie tylko nie on - jęknęła Zafira.
-Też mi miło, że cię widzę. - powiedział chłopak.
'No kto jeszcze przyjdzie? Żaba z garniturem?!' - krzyknęłam w myślach.
-A może nas sobie przedstawisz Zafiro? - chłopak podszedł do mnie. - Jestem  Mars
-Oj jak słodko!- klasnęła w ręce Zafira - Używasz imienia Mars? A co twoje poprzednie imię ci się nie podobało? 
-O co chodzi z tymi imionami? - spytałam się
-Oh to ty musisz być Władcą Ziemi. No tak słyszałem o tobie , słonko. 
-Łapy przy sobie! - na serio się zdenerwowałam. Co ten kretyn sobie myśli? 
-Reichel , bo chodzi o to , że nasze prawdziwe imiona pochodzą od nazw planet. Ten kretyn jest Władcą Ognia , więc ma na imię Mars , ja jestem Władcą Wody więc mam na imię Neptun , Tanya na prawdę się nazywa Notos , a ty Earth. Proste i logiczne. 
-Jednak wolę imię Reichel. 
-A ja Zafira tylko nasz Marsik chyba nie był zadowolony ze swojego imienia , czyli...
-Nie mów! - krzyknął Mars i strzelił palcem. Mały płomień strzelił we włosy dziewczyny.
-Odbiło ci?! - krzyknęła. Za pomocą ręki zgasiła płomień, a sama rzuciła w niego strumieniem wody. 
-DOŚĆ! - tupnęłam nogą. Korzenie zaczęły wyłazić z ziemi. 
-Reichel puść! - krzyknęła Zafira
-Właśnie idiotko , puść! - krzyknął Mars
'Idiotko?!' W moich oczach wystąpiły płomienie. Ręce zaczęły płonąć, wody się wzburzały, chmury nachodziły , korzenie zaczęły ściskać go coraz bardziej.
-Uspokój się ! - krzyczała Tanya
Nie zwróciłam na to uwagi. 
-Nigdy. Nie. Mów. Że. Jestem. IDIOTKĄ! - ryknęłam.
-Dobrze , dobrze błagam przepraszam wybacz mi! 
-Okej. - zgodziłam  się
Korzenie puściły. Wszystko ucichło.
-Na kolana. - powiedziałam
-Co? - zapytał się
-Na kolana! 
Zrobił jak chciałam. 
- I masz tak zostać - rozkazałam. - Dziewczyny... możemy iść. 
-Reichel to było bombowe! - powiedziała Zafira
***
-Ech te dzieci. Nic tylko, by się bawiły. 
Kamil patrzył przez okno swojego pokoju. 
'Jest coś w tej Reichel' - pomyślał. 
Na niebie zaczęło padać. 
-Co robisz? - zapytał Nicolas.
-Oglądam zabawy dzieciaków- powiedział Kamil.
-Pamiętasz kiedy sami byliśmy tacy? 
-Tak... to były czasy. 
Przez parę minut nikt nic nie mówił. Każdy patrzył przez okno zauważając co nowe zmiany pogody. 
-Reichel nawet nie miała jednej lekcji. A już wie co robi - westchnął Kamil
-Taak... jest coś w niej. Na pewno nie przegra. - powiedział Nicolas.
Nad niebem zaszły czarne chmury. Zaczęło błyskać. Wody stały się niespokojne. 
-Moja krew - powiedział Kamil
-Jak nie jak tak. 
Spojrzeli po sobie.
-Byłeś świetnym Władcą Ziemi - powiedział Nicolas
-Jenny też była - powiedział Kamil.
-Nie wracajmy do tej historii. Dla twojego dobra. Bracie. 
ps: DZIĘKUJĘ, ŻE MNIE CZYTACIE ! :)


4 komentarze:

  1. Na miejscu ludzi ktorzy Cie wyzywaja bym sie bala C;
    Super <3

    OdpowiedzUsuń
  2. łał , trafiłam tu niedawno i wszytko przeczytałam . Masz wspaniałą wyobraźnie , ten blog mi się bardzo podoba. Super *_*
    - Olciaa ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Z rozdziału na rozdział jest coraz ciekawiej :3 Nie mogę się doczekać co będzie dalej *^*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!
    ZAPRASZAM WSZYSTKICH I TAKŻE CIEBIE :) NA MOJEGO BLOGA :D
    UNICORNSDAY.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń